Persefona – kolejne zejście w mrok, a może odsłona?

Trafiłam niedawno na wystawę obrazów Telemacha Pilitsidisa. Najbardziej urzekł mnie obraz Persefony.

Nie tylko dlatego, że to motyw mityczny, tych było więcej na tej wystawie, ale jej ujęcie. Pokazanie znikania, zacierania  poruszyło mnie. Persefona o połowie twarzy.

Trochę mi się to skojarzyło z procesami, jakie, pewnie subiektywie obserwuje naokoło w świcie.

To, co żeńskie spychane jest do podziemi. Już kilka lat temu, kiedy pisałam o boginiach, pojawiały się negatywne komentarze pod wpisami: „czego jeszcze chcemy, wszystko macie”… Jednak, czy wszystko? Mnie nie chodziło o wszystko, chodziło mi o duchowy aspekt kobiecości. Inny niż macierzyński wymiar realizacji kobiecej. Przypomnienie archetypów kobiecych, bogicznych w szerszym spektrum, niż kultura je propaguje i uznaje. Teraz kilka lat później wygląda na to, że energię te znów schodzą do podziemia. I nie tylko one. Są aktualnie na świecie kobiety, które ukrywają swoje wykształcenie, talenty wykonywany zawód, bo grozi za to utrata życia. Kobiety mają być w szkołach nauczane właściwych cnót. Kultura mocno określa, co nam przystoi. Jesteśmy pod ostrzałem krytyki i opinii daleko dalej posuniętej niż stosuje się wobec mężczyzn.

I tu wracamy okrężną drogą do Persefony. Mit o Persefonie ma dwa warianty wcześniejszy – kiedy to Kora decyduje się dobrowolnie na zejście w mrok i przemianę w Persefonę. By prowadzić dusze po śmierci do świata podziemnego. By stać się panią tej krainy. By nie tylko tu w świetle ludźmi się opiekować, ale właśnie tam w mroku zapewnić im potrzebne wsparcie.

Druga późniejsza wersja mitu opisuje porwanie Kory przez Hadesa – to echa przemian kulturowych i zwyczaju porywania kobiet przez wojowników. Mit miał uzasadniać los kobiet. Pokazywać, iż nawet boginie nie są od tego losu kobiecego wolne.

Jaką teraz drogą idziemy, wędrując ścieżką Persefony? Każda z nas przemierza tę ścieżkę i mierzy się z wyzwaniami, jakie spotkały tę boginię. To etap m.in. odejścia od matki, i życia po swojemu. To też powieść o kobiecie, która wpada ze świata matek/kobiet do świata męskiego i musi tu sobie radzić. Jeśli miała szczęście, miała świat kobiet – jeśli nie od początku w męskim rosła.

Demetra George w swojej książce „Mysteries of the dark moon” piszę, iż cykl czarnej bogini następuje po czerwonej i poprzedzającej ją białej bogini. Nie tylko jako psychiczny stan, ale i jako część większego cyklu wplecionego w rozwój cywilizacji. Kultury bogiczne znikły, to był czas czarnej bogini, wpisuje się to w jej cykl. Boginie czarne odeszły w mrok. Ulegają tam transformacji. W moim poczuciu potrzebują wrócić w nowej – dopasowanej do dzisiejszych wyzwań formie. Choć wiele z prawd tam zawartych jest prawiecznych i niezmiennych.

I teraz pojawia się pytanie, jaką drogą my idziemy? Czy zejdziemy w nasz mrok i poszukamy co jeszcze nam z niego potrzeba? Po co nas tam spycha? Co jeszcze potrzebujemy zaczerpnąć z tego miejsca? Co zasilić, przemienić?

A może to jeszcze nie czas na powrót bogicznych energii i w ten mrok na powrót wbrew sobie, te, które już niosły ten głos kobiecej przemiany, na nowo są spychane? Mam nadzieję, że ten etap już za nami.

Zauważam, że w czasie, gdy jedne aspekty żeńskie są spychane w mrok. Z mroku wyłaniają się inne. Może ta wędrówka jednocześnie w obie strony się zadziewa? Teraz kiedy Kobiecości  siłą jest spychana, umniejszana do roli niewieścich cnót, czy też matczynych aspektów (oczywiście oba te aspekty są istotne, ale zauważmy, chociaż że nie są to jedyne drogi realizacji naszych potencjałów), pojawiają się książki o ścieżkach kobiecych, o tradycjach kobiecych, jej psyche. Właśnie teraz 100 rocznicę narodzin Mariji Gimbutas obchodzimy, a wraz z nią obserwuję pojawienie się zainteresowania historią kobiecości, kulturami kobiecymi. Pojawiają się też książki wydawnictwa Raven  różne aspekty i ścieżki kobiece opisujące. Ostatnia z wydanych książek aspekty owego mroku i zstąpienia Bogicznego opisuje.

W jaką stronę zatem idziemy? Dokąd idę ja? Nie wiem. Nie ogarniam społecznych długofalowych procesów. W polu mam poczucie, że obie te ścieżki wyłaniania i zstąpienia mogą się dziać równolegle. W końcu pole morfogenetyczne jest tak duże, że spokojnie mieszczą się w nim dwa skrajnie różne punty widzenia. Różne paradygmaty, tylko nam do któregoś bliżej i któryś bardziej staje się odbiciem naszej codzienności. Od nas zależy, jaki wybieramy.

Wiem, że znów to, co żeńskie, w aspekcie białym, dziewczęcym wymaga ochrony. Możliwa jest ona z miejsca stania za sobą. Świadomie Potrzeba nam czarnego aspektu Bogini, zasobu sił, jaki niesie.



Zbliża się jesień, cykl znów nas w mrok zaprasza. Oby po ową siłę ku światu. Wiem, że ta coroczna wyprawa ma sens. Wiele lat pracuje już z kobietami, bogniami, i co rok odkrywam, co jeszcze z mroku potrzebuje się wyłonić. Wybierzmy tylko z jakiego miejsca ruszy ta wędrówka.I pamiętajmy o niej świadomie, by w jej trakcie nie pogubić drogi i celu.