Jeszcze wciąż panuje pełnia słońca, tylko szybko nadciągający wieczorny mrok, wraz z chłodem jesienny czas zapowiadają. Teraz właśnie Czerwona Bogini jest w swojej pełni. Cieszy się obfitością przyrody. Zbiera plony ziaren, które zimą wzrastały. Po wiosennych impulsywnych wyjściach ku światu, teraz spokojnie osadzona w ciele Pani w czerwonych szatach podziwia, co z jej pomysłów się zrodziło. Ma na kontakt z pełnią, obfitością, czy dobrostanem. Niesie dar materializacji. A to dzięki pięknemu poczuciu osadzenia w ciele. Dzięki przyjemnemu odczuciu zmysłowej ciężkości. Przypominającej o tym by głowa i ciało razem wędrowały. Wtedy materializacja jest najszybsza. Dzieje się tak dzięki korzystaniu z darów ciała. Jego mądrości – tej innej świadomości prowadzącej z dala od dyrektywnej i planującej głowy. Dzięki cieszeniu się zmysłami. Teraz we wrześniu tego się uczymy. Wenus w swoim ziemskim aspekcie niesie dla nas te dary. Idąc tą ścieżką następuje zasilenie ciała i ducha. Cykl dawania i brania zostaje niezachwiany. Granica ja i świat jest płynna, ale nie zatarta. Jest możliwość wymiany, ale i nie zatracenia siebie. Czerpię i daję. Mocno osadzona w ciele nie znikam. Dzięki dostępowi do swojej cykliczności, odnajduje właściwy czas i miejsce, by się materializowało. Czerpię z mocy dawania życia swoim dziełom, dzieciom.
Materializacja jest możliwa, bo jest kontakt z materią by móc utkać idee w ciało. Jak również jest akceptacja – to kolejny dar Czerwonej Bogini. Właśnie teraz jest czas, by zbadać na ile obejmujemy akceptacją siebie, na ile ukochamy siebie, swoje ciało i swoje talenty. Na dziecko czeka się z miłością i troską. Przyjmuje się je bez warunkowo. Czy tak samo obejmujesz sercem swoje dary- talenty? Na ile potrafisz ukochać tak siebie. To pytania jakie możesz usłyszeć od Czerwonej Bogini.
Kiedy już tak obejmujesz troską i miłością swoje talenty, to czujesz ich moc, i stajesz za nimi. Radośnie potrzesz na ich materializacje. I na to jak wzrastają w świcie. Cieszysz się z tego jak się mnożą. Jeśli stawanie w świecie nie jest twoją mocną stroną, to warto w stronę pracy z czerwoną panią się skierować. Jeśli praca budzi twoje wątpliwości, a jej polony cie nie cieszą. To teraz jest czas by się nad tym pochylić. Wyjść z planów głowy, wrócić do ciała, do cyklu i zgodnie z sobą ruszyć ku realizacji. Proste? Niestety droga z głowy do ciała lata nieraz zajmuje. Choć pozornie wydają się od siebie nieodległe. Jednak patriarchat skutecznie rozdzielił te dwie krainy.
Kolejny dar jaki we wrześniu Bogini nam niesie w darze, to zrozumienie cykli. To poczucie cykliczności natury ciała i naszego działania w świecie. Dawanie branie, działanie, odpoczynek. Do siebie i do świata. Po wstędze cyklu. Wciąż od nowa. Wciąż na innych poziomach. Właśnie teraz powoli wyczuwalny jest cykl przechodzenia z tego co osiągnęło swoją pełnie we własne przeciwieństwo. Czerwona bogini powoli zbiera zapasy, krocząc do bramy jesieni. Tu Czerwona z Czarna Boginią się spotka. Nastąpi droga w dół. W mroku ścieżka czerwonej w ścieżkę czarnej się przemieni. Droga zaczyna prowadzić w dół w mrok. Powoli opadają czerwone szaty. Wraz z nimi przywiązanie do tego,co już zbędne. Cykl z zewnątrz zaczyna ku środkowi się kierować. To co zrodzone powoli zaczyna ulegać transformacji. Śmierci, a raczej uwolnieniu od nadanej formy. By w nowej wiosną znów powrócić. Teraz właśnie potrzeba nam ciszy i spokoju. Odwracamy się ku samotnej ścieżce wiodącej w mrok. Niczym Kora stajemy wobec swojej wyprawy. Ruszamy ścieżką Czerwonej Bogini na spotkanie z Czarną. Ruszamy drogą, którą szło wiele kobiet przed nami. Można iść z cyklem lub być przez niego szarpaną. A w kolejnej części Czarna Bogini nieco więcej ze swego szlaku odsłoni. Teraz jednak i my zbierajmy zapasy. Regulujmy się ku złotemu środkowi cieszmy się równowagą chwilową, nim cykl poniesie nas w dół. Zaczerpnijmy jeszcze z pełni przyrody i darów Czerwonej. Nim na spotkanie z Czarna Boginią się zdecydujemy.