Szukamy domu, bo wygnane jesteśmy z naszych ciał.
Wygnane ze swojego miejsca w świecie.
Szukamy dom, bowiem szukamy drogi do zanurzenia w wielości, w pramaterii. W punkcie początku, gdzie wszystko jeszcze jest połączone.
Szukamy domu, choć tak naprawdę szukamy bezpiecznej przystani, gdzie wolno jest być sobą, nie trzeba nic robić, nic pokazywać, czy udowadniać. Z ról się tu wypada, a maski gubi.
To miejsca, gdzie nie ma oceny i osądu. Można się w sobie i ze sobą rozgościć.
Szukamy domu, bo zapomniałyśmy o swojej mocy i potencjałach, za jakimi iść potrzebujemy w świat. Związane zbyt wiele setek lat z domem – nie pamiętamy, że jest nim nasze ciało, a gdy jesteśmy z nim w kontakcie mamy moc by zdobywać nowe szlaki.
Chcemy mieć dom, bo zapomniałyśmy, że wolne możemy być w drodze, w swoich poszukiwaniach.
Szukamy dom, bo to jedno z niewielu królestw nam pozostawionych. Ostatni bastion. Wiele z cech nam przynależnych już tak dawno zabrano, iż poszkodowane i sprawcy już nie pamiętają.
Jakie wyzwania nas czekają za jego progiem?