Demeter i Persefona – archetypowa relacja matki i córki. Kiedy córka ma zostać córką

W maju po długiej zimie Persefona powraca z podziemi do matki. Często jest to opisywane jako powrót córki do matki. Pod jej opiekę. Nie do końca jest to prawdziwe. Persefona doświadczyła dorosłego życia. Miała męża. Misteria Eleuzyjski wspominają, że kulminacją tego wydarzenia było zobaczenie bóstwa – Persefony. W misteriach, po wielu dniach przygotowań ukazywała się zebranym wiernym Persefona z dzieckiem na ręku. Oto skarb jaki z mroków przynosi tu do światła. Następuje przemiana dziewczyny w kobietę, matkę. Wraca więc ona, ale przemieniona. Niczym mityczna bohaterka odbywa swoją drogę, odkrywa swoje potencjały. Przynosi je do świata, światła. Staje się więc ich świadoma. To co doświadczyła, dotykając mroku, przekraczając kolejne poziomy podziemi. To czego dowiedziała się o sobie, przemienia ją. Wraca do matki, ale jako dorosła kobieta. Nie wraca pod jej opiekę. Czas na nowo usankcjonować wzajemne relacje. Dla mnie o tym jest ten mit.

Czy matka dostrzeże w niej poza dzieckiem, również tę dorosłość. Drugą matkę? Czy odpuści swoją role i pozwoli tej relacji na nowo usankcjonować swoje relacje?

Przestanie nakazywać, oceniać, ochraniać, krytykować. Doceni zdanie córki?

O pierwsze warstwie, o przemianie jaka się w niej dokonuje w podziemiach pisałam jesienią w osobnym tekście.  Z czym wychodzi? Z czym wraca? Znikła pod ziemią Kora, jej imię oznacza „młodą dziewczynę, dziewicę”, powraca natomiast z podziemnego świata Persefona – te imię z kolei można tłumaczyć jako – „przynosić, powodować śmierć”. Przemiana imienia może sugerować inicjacyjny charakter przemiany w podziemnym świecie. Umiera jedna wersja, rodzi się kolejna. Pozostawię to na osobny tekst. Tu bardziej ku relacji z matką się skłaniam. Mówi o tym drugi poziom mitu.

W drugim poziomie wiemy, że jest witana przez Demeter. Wzorzec matki troskliwej, opiekuńczej. Oddanej córce. Wyobrażam sobie jak na nowo układają swoje relacje. Demeter nie jest z tych matek, co łatwo córce odpuści. I odda jej role matki. Uzna w niej dorosłą kobietę. Jednocześnie mit opowiada o zjednoczeniu matki i córki. O powrocie do niej. Innym jest jednak powrót do domu małej córki i jej potrzeby, a zupełnie inny dorosłej Persefony wraz z bagażem doświadczeń. Persefona byłą panią podziemi. Królową. Nie może teraz wejść w role córki. Bez władzy i podaną. A jednak ten paradoks wciąż się dzieje. Kobiety dorosłe, w jednych dziedzinach życia,w innych zawierzają partnerowi, szefowej czy właśnie własnej matce niczym małe dziewczynki. Różne sytuacje, zachowania cofają je do dawnych czasów.

Czasem to matki nie zmieniając roli – nie pozwalają córkom na zmianę ich ról, na dorośnięcie. Wciąż trzymają siłę, wiedzę, władze. Nie oddają pola. Zamiast oparcia, wiary i akceptacji karmią córki lękiem, manipulacją i krytyką. Na takiej strawie córki nie dorastają i nie mogą odejść od silnych matek. Czasem matki graja pozornie słabe, by zatrzymać córkę przy sobie.

Za każdym razem kiedy czytam fragment o Demeter myślę sobie, że nie miała nikogo poza córką, ta była całym jej życiem. A życia jak wiadomo łatwo nie oddamy.

Córki czekają też na akceptację, pochwałę. Wciąż wracają do matki, czekają patrzą – z zapytaniem w oczach. Niepewne siebie i swoich decyzji. Bo nie dostały tej jednej najważniejszej aprobaty, zapewnienia. Szukają go u innych, dopytują, upewniają się, robią wiele by zasłużyć na pochwałę. Kiedy ta się pojawia nie przyjmują jej. Nie dowierzają. Albo wciąż jej za mało. Jeśli matka nie dała owej akceptacji, trudno ją uzyskać gdzie indziej.

W relacjach poszukujemy z miejsca dziecka tego co partner chce dawać kobiecie możemy nie docenić. Objawia się to też w obrazie wewnętrznym siebie – swoich zasobów, mocy, siły.

Utknięcie w rolach matka – córka niesie jeszcze jedno niebezpieczeństwo. Stają się to jedyne odniesienia do realizacji. Jak by nie istniały inne wymiary kobiecego istnienia.

Ustanawiamy się w roli córki aspirującej do roli matki. Albo odrzucającej ów wzorzec. Obie role niosą wiele zubożających nas skutków. Pozbawiamy się dostępu do wszelakich wzorców matczynych i poza matczynych jakie te role. A głębiej patrząc archetypy, wzorce niosą i oferują.

Ponad to możemy nie pasować do żadnego z nich jeśli mamy tylko te dwa wzorce do wyboru – zabarwione na dodatek osobistym doświadczeniem -wyniesionym z naszej osobistej relacji z matką.

Dołącza do tego również temat idealizacji lub negacji danego wzorca. Czyli zakaz negowania wzorca matki – i tłumienie faktycznych emocji jakie ku tej postaci kierujemy. Blokuje to pozytywne płynące emocje – które mogły by się pojawić gdyby odpiąć obraz matki – archetypowy. Od naszej osobistej historii z matką.

Jak widać sporo wątków się pojawia wokół węzła matka – córka. Pomijam dziedziczenie wzorca, tematykę rodową. Starałam się skupić jedynie na relacji, która może być karmiąca albo wiążąca nas matczynym węzłem. Węzłem tak silnego, że pomimo wieku pępowiny nie udaje się odciąć.