Styczeń to dni kultu świetlistej Bogini. Pani światła. Pani ognia. Białej Bogini. Anna Kohli opisują ją m.in. jako Panią Helu. Pośredniczkę pomiędzy zmarłymi i żywymi. Tą, która rozmawia z przodkami i przodkinami. Jako Biletrud (zw. ze staroniemieckim określeniem „nadprzyrodzonej siły, cudotwórczej siły” – zainteresowanych odsyłam do cudnej książki Trzy kolory Bogini – wspomnianej powyżej autorki). W kanonie świętych zachowała się jako święta Befana. Pani jasności. I to jej dzień właśnie celebrujemy 6 stycznia. Jednak, jak już powyżej wspomniałam cały ten okres celebrowane były białe boginie – teraz już zapomniane i bezimienne.
Inicjujące światło, nowe życie. Światło, to też świadomość, bezpieczeństwo, przestrzeń do rozwoju. Nowy początek wolny od starych ograniczeń. Ale i dzikość jeszcze w treści nie ubrana, pęd, impuls, działanie.
Biel to też kolor śmierci, nicości. Z tego nic może wyłonić się wszystko. Teraz jesteśmy w miesiącu styku Białej Bogini z Czarną. A może w czasie kiedy okazuje się że obie twarze są tą samą boginią.
Mamy moment na zostawianie tego, co już zbędne – by tworzyć nowe. Czasem świadomie, a czasem wbrew Nam jest coś zabierane.
W matronalia datowane na pierwsze dni stycznia – 6 czasem 8, kiedy ogień nabierał nieco bardziej swawolnego charakteru te stare struktury pękały – w ramach imprezy kobiety puszczały konwenansowe i codzienne zachowania. Wypadały z roli. Wracały do siebie do swojej natury, instynktów. Mocy. Ale co to oznacza? Kiedy głowa puszcza prowadzenie i zdajemy się na prowadzenie ciała. Oddajemy się księżycowym rytuałom, transu, chaosu. Jeśli się ich nie wystraszymy i zanurzymy w ich rytm, odnajdziemy uzdrowienie, regenerację. Święto to umożliwiało bowiem przemianę, zasilenie, odrodzenie i zapłodnienie nowym. Kiedy światło świadomości gaśnie na dnie brzucha rodzą się diamenty.
Innym aspektem poza zasileniem, było przypomnienie sobie swojej prawdziwej natury. Kim jestem poza rolą, zakazami, na co mnie stać, czego chcę? Taki czas stawał się niczym odrodzeniem siebie. Zrodzeniem nowych kierunków w życiu. Bo czasem po przekroczeniu tej bramy trudno wrócić do starej ramy życia. I może jest to dobra opcja i dla nas na ten czas?