Po czym te blizny? Czyli różnice pomiędzy trauma pokoleniową/osobistą a historiami nadużyć

Często mylimy te dwa pojęcia i upychamy do jednego wora, są one zgoła odmienne w zadziewaniu się jak i w konsekwencjach. Aczkolwiek Nadużycie może być też traumą. Trauma natomiast obejmuje nadużycia, ale poza tym trauma może się bez wątku nadużyć wydarzyć.

To, że nie pamiętamy, to nie znaczy że nie oddziałuje na nas, to co w momencie doświadczenia

odczuwaliśmy. Możesz nawet pamiętać wydarzenie, ale nie pamiętać jaką mocną miałaś/eś wtedy na to reakcje.

Trauma zarówno pokoleniowa jak i okołoporodowa wywołuje zastyganie. Zatrzymanie reakcji, przepływu.

Kolejne doświadczenia traumatyczne zależą od tego jak zareagowaliśmy.

Jeśli aktywnie, próbą zmiany, ucieczką. To uczucie traumy może się nie pojawić, bądź być mniejsze.

Jeśli trauma była duża i nie było na nią rady powstaje wzorzec, zakaz w rodzie – tego nie robimy by nie dopuścić do tego że sytuacja się powtórzy i mamy tabu, tabu wystawiania poza nawias, bycia widocznym, mówienia co myślę – ta lista może być długa tak jak długa.

Może też powodować – przetrwalnikowe życie, na pół zastygnięte. Niemocy realizacji siebie i swego potencjału.

Trauma prowadzi też do wykorzenienia, dziury w rodzie – nagle nie ma energii, historii jest tylko zasysająca pustka. Wiele bałaganu robią kolejne pokolenia, które próbują się nie dać wessać w tę pustkę. W ucieczce przed nie byciem – chorujemy, ranimy siebie bądź innych. Czynimy dramat – bo dramat zatrzymuje i nie pozwala znikać. A kolejne pokolenia pracują nad jego rozwikłaniem i nie odtwarzaniem. Dopóki jednak nie uwolni się linii rodu od pustki – dopóty dramat powraca.

Często są też świadkowie traumy – jedyni pamiętający. Ich świadkowanie to wielki ciężar. Bolesne życie. Które jest do odziedziczenia dla kolejnych – jeśli mają rodzinę to ktoś w polu będzie na tyle podobny że weźmie ten los. Ale los świadka nie źródłowego wydarzenia, którego ta osoba była świadkiem. Ale jeszcze pamięć wydarzenia, to zastygnięcie świadkowania bywa noszone. Objawia się szczególnie lękami, autyzmem, bezsennością, choroba wczesno – dziecięcą. Ale na wiele innych sposobów może manifestować się to co tajemnica jest a widoczne być musi.

Trauma ma często kolektywny wymiar obejmuje grupę w rodzinie, osadę, miejsce. Jedna osoba nie jest w stanie przerobić całej traumy danego pokolenia. Ale może wpaść w miejsce „archetypowego” odczuwania za całość. Wtedy jej osobiste reakcje na to co widzi np. chłopaka ciągnącego za rękę dziewczynę, czy też osobiste doświadczenie – jakiś gest partnera który jej się nie spodobał. Wywołuje reakcje nieadekwatnie wielką do sytuacji. Też postrzega się sytuacje jako przemocowe, choć obiektywnie takimi nie były. Tak uruchamia się bycie miejscu wszystkich ranionych kobiet w rodzie. Wtedy też istnieje ryzyko odtworzenia ich losu.

W nadużyciu pojawia się kat i ofiara. Ktoś celowo wyrządza komuś krzywdę. Niezależnie od tego czy kat czy ofiara jest z rodziny – to osoba ta wraz z jej energią zostaje wykluczona z rodziny.

Wtedy to mamy do czynienia z niesieniem losu wykluczonego. Albo z przerwanym przekazem międzypokoleniowym kobiet od matki do córki. Często wykluczona ofiara nie dała córce a więc ta nie mgła dać swojej córce i wzrasta deficyt. Aż następuje czerpanie od dzieci. Kobieca energia tworzy grupę – scala tworzy solidarność. Przyciąga. Kiedy nie ma przepływu pomiędzy kobitami zanika.

Ofiara często nie może powiedzieć co zaszło – więc historia się odtwarza u kolejnych osób by zostać opowiedziana. Kat natomiast powoduje wykluczenie zasobu siły, mocy działania. Czyli agresji. Wyparty zasób powraca z zewnątrz i stajemy się jego ofiarami.

Dodatkowo wykluczona osoba dopomina się o swoje miejsce. A ofiary domagają się przeproszenia.

Narasta ciężar. Niektórzy radzą sobie w ten sposób że odcinają się od rodziny zarówno pochodzeniowej, jak i swoich dzieci. Licząc na to że nie przekażą trudnego losu dalej.

Czasem wzorzec ofiara – kat wydarza się w zakresie jednej rodziny, w relacji. Wtedy mamy wahadło, wzorce się odtwarzają – tylko kto inny gra role. Na zmianę wskakuje wzorzec kata a potem ofiary co pokolenie. Praca tu z jedną historią nie niesie ulgi – potrzeba znaleźć źródło powstania wzorca.

Obie opowieści nie wyczerpują wątków. Zarysowują jedynie temat. Pomijam sytuacje wielości opcji kiedy oba te stany występują razem.

Jak i fakt że żyjemy na terenie z traumą wpisaną w historię. Ziemia o niej mówi, przodkowie o niej mówią. Może bez słów ale wyraźnie. Usłyszeć to początek uzdrawiania. Nie oceniać kolejny krok.